Od wczoraj po poludniu jestesmy szczesliwie w Makeni, niewielkim miescie polozonym o 120 km w glab kraju od Freetown..
Podroz zajela nam trzy godziny w niewairygodnie zapchanej 'poda-poda', ktora zatrzymywala sie co i rusz by nasi wspolpodrozni mogli kupic sobie kokosy, mango, chleb lub wode ...
Dzis dzien wedrowania po okolicznych wioskach i po samym miescie - wszystko sprawia nieco przygnebiajace wrazenie.. Ciezko jest podniesc sie po wojnie - zwlaszcza jesli byl to region, ktory upodobali sobie rebelianci.
Jutro caly dzien w domu dziecka - zobaczymy co uda sie zdzialac ?
Fotografii, choc zrobione - nie zamieszczam, bo predkosc lacza zwala z nog.. i pozwala jedynie na wyslanie maila do domu i notki na bloga.